Kolekcja naczyń typu slipware autorstwa Sophie Wilson z 1690 r. odzwierciedla różnorodność odniesień artystycznych i literackich.
Na pierwszy rzut oka można by wybaczyć pomylenie maselniczek, solniczek i półmisków zdobionych figurkami żołnierzy lub pięknych panien z przedmiotami z innej epoki. Stworzone w idealnie niedoskonałej tradycji angielskiej ceramiki slipware, ceramika Sophie Wilson wygląda tak, jakby należała do muzeum sztuki dekoracyjnej lub być może na kuchenne półki w wiejskim domu angielskiego arystokraty.
„Anglia ma niesamowitą historię ceramiki i często jest to cudownie kiczowata, niezdarna tradycja” – powiedziała 50-letnia pani Wilson ze swojego studia w Dorset. Jej charakterystyczna slipware — styl kojarzony z ceramiką Staffordshire z XVII wieku — powstaje poprzez pokrywanie półtwardych czerwonych glinianych elementów płynną białą gliną („slip”). Następnie mokrą powierzchnię trawi się, aby odsłonić czerwoną glinę pod spodem, stosując wielowiekową technikę dekoracyjną zwaną sgraffito.
Wzory na wyrobach ceramicznych pani Wilson, sprzedawanych pod nazwą 1690, pełne są odniesień literackich, ludowych i artystycznych, obejmujących XVI-wieczny angielski haft czarnymi literami, XVIII-wieczne ryciny botaniczne niemieckiego botanika Johanna Christopha Volkamera i modernistyczną poezję Rainera Marii Rilkego.
Celem nie jest odtworzenie przeszłości, powiedziała pani Wilson, ale przedstawienie „interpretacji czegoś, co istnieje w pamięci; lubię myśleć, że w niewielkim stopniu przenoszę tę tradycję do współczesnych domów”.

Próbuje również odzwierciedlać różne aspekty życia. 35-centymetrowa (prawie 14-calowa) płytka z wytrawionymi słowami „Jak róża, tak życie”, frazą, którą pani Wilson zobaczyła na XVIII-wiecznym bunkrze, jest dostępna z trzema opcjami dekoracji: dwóch mężczyzn trzymających się za ręce, dwie kobiety trzymające się za ręce oraz mężczyzna i kobieta trzymający się za ręce. „Przedmioty dekoracyjne z czasem stają się wygodne i znajome, a więc są świetnymi nośnikami do przekazywania ważnych wspomnień lub wiadomości” — powiedziała. „Chcę, aby moje dzieci były całkowicie zaznajomione ze wszystkimi rodzajami miłości, dlatego postawiłam sobie za punkt honoru tworzenie dzieł, które przedstawiają wszystkie rodzaje przyciągania i czułości”.
Ona zrobiła swoje
Miłośnicy wnętrz w stylu boho mogli natknąć się na dawny dom pani Wilson, Crowland Manor, na Instagramie, gdzie regularnie zamieszczała zdjęcia produktów robione w jego otoczeniu. Był to artystycznie rozpadający się i niezmodernizowany dworek zbudowany w 1690 roku — stąd nazwa jej marki — w Lincolnshire fenlands, naturalnie bagiennym obszarze we wschodniej Anglii.
W 2017 roku, tuż po tym, jak jej najmłodsze dziecko poszło do szkoły, otworzyła sklep w holu wejściowym dworu, „aby pokryć koszty cotygodniowych zakupów spożywczych”, powiedziała. Niedawno opisała go jako „miejsce w stylu Diagon Alley, mroczne i tajemnicze”, z tkaninami z nadrukiem blokowym, ręcznie robionymi mydłami i domowymi piklami na sprzedaż.
Chciała dodać ceramikę do swojego asortymentu, ale po tym, jak lokalny rzemieślnik ją zawiódł w 2019 r., zaczęła wytwarzać własną. Glina, jak powiedziała, wydała jej się „genialna towarzyszka pomysłów” i jako absolwentka Edinburgh College of Art, która studiowała rzeźbę, szybko się uczyła. Zaczęła udostępniać swoje prace na Instagramie, a wkrótce potem zaczęły pojawiać się zapytania od międzynarodowych sprzedawców.
W ostatnich latach zainteresowanie kolekcjonerów ceramiką wzrosło zarówno na rynku pierwotnym, jak i wtórnym, o czym świadczą chociażby nowe targi, takie jak Ceramic Brussels, które zadebiutowały w styczniu, czy rekordowa aukcja austriackiej artystki Lucie Rie, za którą w grudniu 2023 r. zapłacono 406 800 euro (441 573 USD) w paryskim domu aukcyjnym Bonhams.

Ugruntowane targi sztuki i galerie, takie jak targi Frieze, poświęcają temu medium więcej miejsca. Na początku tego miesiąca Frieze London miało pierwszą strefę targów poświęconą wyłącznie ceramice: sekcję zwaną „Smoke”, w której prezentowano dzieła sztuki ceramicznej odzwierciedlające historię rdzennych mieszkańców i diaspor.
Pani Wilson powiedziała, że jej zdaniem obecny entuzjazm dla ręcznie robionej ceramiki sugeruje odchylenie wahadła od kultury konsumpcjonizmu jednorazowego użytku. „Kiedy wszystko sprowadza się do jedynek i zer, to, czego pragniemy, to anomalia” – powiedziała. „Jest coś w wadach i nieprzewidywalnej naturze pracy z gliną, co jest nieuchronnie ludzkie”.
Zamiast używać koła garncarskiego, pani Wilson konstruuje przedmioty ręcznie. Powiedziała, że stopniowe budowanie i łączenie gliny jest bardziej czasochłonne i ryzykowne, ponieważ mogą tworzyć się kieszenie powietrzne, ale rezultaty są bardziej „indywidualne i instynktowne”.
Na przykład żyrandol Candili z 1690 r. składa się z ponad 50 ceramicznych elementów, w tym centralnej kolumny żyrandola, kielichów na świece i kilku ozdób dekoracyjnych (2040 funtów, czyli 2648 dolarów).

Każdy z elementów jest tworzony z dwóch połówek, formowanych z czerwonej gliny. Po połączeniu połówek, w środku każdego kształtu tworzy się otwór do zawieszenia, a następnie pozwala się mu trochę wyschnąć przed zanurzeniem w płynnej białej glinie.
Następnie płynna czerwona glina jest szybko rozprowadzana po powierzchni, podczas gdy obie gliny są jeszcze ruchome — następnie przedmiot jest potrząsany, co w świecie ceramiki nazywa się „trząśnięciem”, aby uzyskać marmurkowy efekt na powierzchni. Następnie przedmiot jest suszony na pręcie, części stojaka, który został specjalnie zaprojektowany, aby zapewnić, że dekoracja nie zostanie rozmazana.
Pręt jest usuwany z każdego kawałka, gdy jest wystarczająco suchy, ale zanim glina zdąży się wokół niego skurczyć. Następnie kształt jest pozostawiany do całkowitego wyschnięcia, przechodzi początkowe wypalanie, a następnie jest zanurzany w przezroczystym szkliwie. (Otwór jest również czyszczony, aby zapewnić łatwe włożenie drutów zawieszeniowych.)

Przed drugim i ostatnim wypalaniem, przedmiot jest wykańczany transparentną glazurą — chociaż niewielki obszar, na którym kształt spoczywa na piecu, jest wycierany, aby upewnić się, że nie zostanie przyspawany do półki pieca podczas procesu szkliwienia. Następnie żyrandol jest składany z ostrożnie rozmieszczonymi obręczami, aby stworzyć efekt skupienia świec, a także elementów dekoracyjnych w kształcie talerzy, kręgli i gruszek wokół centralnej kolumny.
Proces trwa od czterech do pięciu tygodni od początku do końca, powiedziała pani Wilson. Jeśli glina nie jest całkowicie sucha przed wypaleniem, kawałki pękną lub eksplodują w piecu.
„Zawsze, gdy otwieram piec, mam serce w gardle” – powiedziała. „Czasami drzwi się otwierają i spotyka cię roztrzaskany horror, ale nauczyłam się, że w zaakceptowaniu alchemii gliny i ognia jest wolność”.
Zainspirowane kontrastem
Tej wiosny pani Wilson i troje najmłodszych z jej pięciorga dzieci przeprowadzili się do hrabstwa Dorset na południowym wybrzeżu Anglii, gdzie obecnie mieszkają w starym domku posiadłości ze swoim partnerem, Benem Shortem, i jego synem. „Uważa, że nasza alejka jest zaczarowana” – powiedziała, odnosząc się do pana Shorta. „Można sobie wyobrazić wszelkiego rodzaju duchy podążające za tobą, gdy idziesz”.
To, co pani Wilson określiła mianem „zupełnie rubensowskich” zielonych, pagórkowatych terenów Dorset (szczególnie w kontraście do „średniowiecznej surowości” płaskich terenów podmokłych), stało się inspiracją dla jej nowych ceramicznych podstaw lamp, ozdobionych motywami botanicznymi (2250 funtów).
Ich wiklinowe abażury są efektem współpracy z Atelier Vime, studiem z siedzibą w południowo-francuskiej wiosce Vallabrègues. Ta rodzinna firma produkuje meble z wikliny wierzbowej, wykorzystując wierzbę z farmy w Bretanii i tradycyjną dla regionu Prowansji technikę ręcznego wyplatania.

Pani Wilson od dawna przyjaźniła się na Instagramie z właścicielami atelier , Anthonym Watsonem i Benoîtem Rauzym, ponieważ, jak powiedziała, obaj byli właścicielami domów, „które miały umrzeć”. Skontaktowała się z panem Watsonem w sprawie współpracy w 2022 r., po tym, jak obaj przyczynili się do losowania na rzecz Ukrainy, i w końcu wpadli na pomysł lamp.
„Uwielbiam to, że wiklina zaczyna życie jako roślina, a glina jest w zasadzie grudką błota” – powiedziała.
Planując dekorację, pani Wilson studiowała iluminowane rękopisy z czasów średniowiecza, a także pisma wczesnorenesansowych zielarzy we Włoszech i Pietro Andrei Mattioli, botanika z XVI wieku w Sienie we Włoszech. Zainspirowana ich ilustracjami, pomalowała podstawy lamp stylizowanymi przedstawieniami rodzimej orchidei, dzikiej marchwi, wrotycz pospolity i innych roślin otaczających jej nowe studio.
Pani Wilson powiedziała, że chciałaby, aby jej motywy kwiatowe miały wzniosły wygląd, ale dodała, że chce, aby wszystkie jej dzieła stały się przedmiotami codziennego użytku, które łączą formę i funkcję, i „ostatecznie stały się członkami rodziny”.